Skąd w nas tyle trudnych emocji? Jak to się dzieje, że przez lata gromadzimy w sobie „gwoździe”, które zaczynają w nas rdzewieć i zatruwać nam życie?

Za tym stoją między innymi nasze pierwsze kontakty z dorosłymi – najważniejszymi dla nas ludźmi na świecie – po prostu z naszymi rodzicami lub opiekunami.

Ile dziecko doświadcza zaniedbań, jak często jest niewysłuchane, jak często nie może mówić o swoich potrzebach, jak często nie jest adorowane, kochane, doceniane tak, jak tego potrzebuje? W zamian tego ile doświadcza poniżenia, ile razy jest zawstydzone i wyśmiane, jak często słyszy nie mam czasu, zajmij się sobą? Jak często jest problemem dla rodzica, a nie jego radością?

Zaspokojenie potrzeb małego człowieka nie jest  proste. Wymaga wiele trudu i umiejętności rodzica. To na ile potrafimy to robić w dużej mierze zależy od tego, jak opiekowano się nami, jak nasze mamy reagowały na nasze potrzeby już wtedy, kiedy nie potrafiliśmy jeszcze mówić, a wyrażaliśmy je krzykiem. Kiedy dziecko płacze często myślimy, że jest głodne. Tymczasem płacz dziecka może być informacją o wiele bardziej złożoną. Może przeszkadza mu brudna pielucha, a może chce bliskości i towarzystwa, a może jeszcze coś innego. Od dorosłego wymaga to wysiłku uważnego wsłuchiwania się w malucha.

To właśnie umiejętność wnikania w świat dziecka, otwierania się na jego emocje i potrzeby jest kluczem do zaspakajania jego potrzeb. Rodzic, który sam tego nie doświadczył we wczesnym życiu często tego nie rozumie i nie potrafi sobie z tym poradzić. Zdarza się, że zaczyna myśleć, że dziecko jest złośliwe, że robi to specjalnie. Może też odczuwać bezsilność i bezradność, aż w końcu zacznie zostawiać dziecko z jego niezaspokojonymi potrzebami rozwijając w nim frustracje i inne trudne emocje, które nie będą mogły znaleźć drogi wyjścia.

Boimy się płaczu, boimy się smutku, bo nie wiadomo co z nimi zrobić. Emocje dzieci wyrażane wprost i bez ogródek są dla nas trudne. Zazwyczaj sobie z nimi nie radzimy. Robimy wiele, aby dziecko nie płakało, nie chcemy widzieć jego smutku.  Kiedy maluch się przewróci i płacze (zwłaszcza chłopiec) mówimy, że przecież nic się nie stało, nie płacz! No jak to? Przecież dziecko upadło. Może je coś boli, a może się przestraszyło? Wkładamy wiele wysiłku, by dziecko nie skontaktowało się ze swoim bólem, nie pozwalamy mu płakać. Robimy to szczególnie chłopcom,  bo chłopcy nie płaczą! Co za bzdura! Płaczą jak każdy człowiek.

Trudne emocje nas przerażają. Lepiej ich nie czuć, lepiej się od nich odciąć. To (pozornie) bezpieczniej niż się nimi zajmować. Emocje są jak paleta wszystkich kolorów świata. Zajrzyj do tabeli emocji. Jest ich dużo więcej niż nam się wydaje. Warto je odkrywać, warto je czuć, bo to one właśnie są kluczem do zrozumienia nas samych.

Inspiracje A.Ferro „Unikanie emocji. Przeżywanie emocji” oraz myśli własne.